Jak zmieniać design przestrzeni biurowych poprawiając nie tylko samopoczucie osób pracujących, ale też zwiększając ich produktywność? Jednym ze sposobów jest wprowadzenie natury do zamkniętej przestrzeni. Najskuteczniej ożywiają je zielone ściany. Dowiodła tego grupa młodych ludzi z powiatu karwińskiego (Republika Czeska), dzięki której poprawiono środowisko pracy i stworzono przyjemniejszy wizerunek kilku organizacjom pozarządowym. W okresie styczeń – czerwiec 2021 powstały niestandardowe konstrukcje w zgodzie z ideą biofilnego designu – trendu, który zakłada przywracanie natury do otoczenia człowieka.
Rośliny we wnętrzach to żywy element aranżacji architektonicznej, wpływający na nasze zdrowie (tlen!), emocje, a nawet podświadomość. Zieleń w biurze może działać jak sygnał podprogowy budując pozytywne pierwsze wrażenie w kontakcie z klientami i budząc zaufanie. Poprawiając jakość powietrza wewnątrz biura, rośliny neutralizują np. gazy, które powstają podczas pracy drukarki.
Realizację tego pomysłu, zatytułowanego „Zielone ściany dla organizacji non-profit” (Green interiors for NGOs), nadzorowała Olga Martyna Michalska. W rezultacie indywidualne dopasowane do przestrzeni biurowych projekty pojawiły się w czterech organizacjach: ADRA (Centrum wolontariatu, Hawierzów), Bibliotece Miejskiej w Hawierzowie, w organizacji PO Centrum Ruchu w Karwinie oraz w organizacji Petrklíč help (Czeski Cieszyn).
Dzięki realizacji projektu liderka grupy zdobyła praktyczne doświadczenie, które może wykorzystać w swojej nowo powstałej firmie JATTA studio, s.r.o. Pomogła dotacja z Europejskiego Korpusu Solidarności w ramach programu wspierającego działania na rzecz lokalnej społeczności.
Przedsiębiorczość – doradztwo, edukację, zakładanie firm wspiera Zuzana Palová kierująca Centrum Wsparcia Biznesu.
Jak wiadomo rośliny inspirują i czynią ludzi, którzy pracujących wśród nich szczęśliwszymi! Mają zatem realny wpływ na nasze zdrowie fizyczne. Na moim biurku cieszą mnie trzy skromniutkie okazy, ale dzięki inspiracji karwińskim projektem mam już pomysł na zaaranżowanie całej ściany.
Prawdę powiedziawszy, jedynymi rzeczami w mieszkaniu, które Crowley darzył jakimś osobistym zainteresowaniem, były rośliny doniczkowe. Były olbrzymie zielone i wspaniałe z błyszczącymi, zdrowymi, jaśniejącymi liśćmi. Działo się tak dlatego, że raz w tygodniu Crowley obchodził mieszkanie z zielonym plastikowym spryskiwaczem, opryskując liście i przemawiając do nich. (…)
To zaś, co robił, było uczenie ich bojaźni bożej.
Ściślej mówiąc – bojaźni Crowleya.
W dodatku co kilka miesięcy Crowley wybierał roślinę rosnącą zbyt powoli (…) i obnosił ją wśród pozostałych.
– Pożegnajcie się z waszym przyjacielem – mawiał. – Po prostu nie potrafi dać sobie rady…
Następnie opuszczał mieszkanie z występną rosliną i wracał około godzinę później z wielką, pustą doniczką, którą ustawiał w widocznym miejscu.
Rosliny były najprzepyszniejsze, najzieleńsze i najpiękniejsze w całym Londynie. A także najbardziej przerażone – Terry Prachett „Dobry omen”