Mam dzisiaj zaszczyt wystąpić w roli osoby przeprowadzającej wywiad. Tym większa to przyjemność, że moją rozmówczynią jest Elżbieta Holeksa-Malinowska, cieszyńska Poetka, z którą regularnie widujemy się w grupie literackiej Salonik Cieszyński i organizujemy wydarzenia z wierszem w roli głównej. Jej twórczość jest mi bliska, a spotykamy się przy okazji wydania jej najnowszego, czwartego już tomiku wierszy „Zapiśnik czyli damska torebka”. Przejdźmy więc może do emocji, które prowokowały do zadania pytań.

Zapiśnik czyli damska torebkaCieszyńskie na Obcasach: Twój tomik już „od okładki” budzi ciepłe skojarzenia. Chce się go wręcz przytulić. Gratuluję koncepcji. Wygląd, podział, grafika-skąd pomysł? Jakie mają dla Ciebie znaczenie cytaty, dlaczego akurat te?

Elżbieta Holeksa-Malinowska: Dziękuję za pochlebną opinię o koncepcji tomiku. Skąd pomysł? Na pewno wyszedł z mojego wnętrza. Jest styczną pragnień, potrzeb, smaku. Choć tytuł wskazuje, że moje myśli zawarte w wierszach będą wrzucone do jednego worka-torebki, to zwyciężyła potrzeba uporządkowania wszystkiego. Internet zaś jest miejscem, gdzie znaleźć można niesamowite rzeczy. Posłużyłam się więc tym współczesnym narzędziem. Spośród wielu cytatów wybrałam te, które najbardziej do mnie przemówiły.

CnO: We wstępie do tomiku, autorstwa Twojego męża Stanisława, padają nazwiska Marii Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej, Haliny Poświatowskiej, Wisławy Szymborskiej. Tomik, której z nich byłby najbardziej trafionym upominkiem?

EHM: Czyli pytasz, która z tych wielkich poetek jest mi najbliższa? Myślę, że Maria Pawlikowska-Jasnorzewska. Jej poetyka, wrażliwość, użycie słowa najlepiej do mnie przemawia. Nie podpinam się jednak pod znanym i cenionym nazwiskiem. Chcę mieć swój własny styl, wynikający z tego, kim jestem.

CnO: Kiedy miałaś skrzydła i skąd pewność, że nie odrosną?

EHM: Wiersz to tchnienie chwili, nazwanie emocji, przekształcenie tego, co tu i teraz w słowo. Widocznie tamta chwila, chwila tworzenia tamtego wiersza, z którego pochodzi ten cytat pełna była niewiary.

 CnO: Warszawa – duże miasto, emigracja – za oceanem, Cieszyn – małe miasto rodzinne. Które z tych miejsc na ziemi sprzyja, a które nie- poezji? Czy w ogóle ma nią wpływ?

EHM: Zaczęłam pisać wiersze prawe 30 lat temu, mieszkając w Warszawie. Były to piękne, dobrze czasy. Pracowałam w Teatrze RAMPA. Spotykałam wielkich twórców. To poiło moją wyobraźnię. Pozwalało przelewać na papier różne emocje. Dwunastoletni czas emigracji za tzw. wielką wodą, wypełniony był pracą i przede wszystkim pracą. Mało czasu pozostawało na odpoczynek, a jeszcze mnie na wyciszenie i tworzenie, choć wtedy też powstało kilkanaście wierszy. W 2013 roku wróciłam do Cieszyna, wreszcie znajdując swoje miejsce na ziemi. Wiersze powstające teraz oceniam najwyżej.

CnO: Czy jest w Twoim najnowszym tomiku wiersz, który darzysz wyjątkowym sentymentem, a obawiasz się, że nie zostanie dostrzeżony i powinnaś mu pomóc już dziś? I chciałabyś, żeby został opublikowany gdzieś jeszcze, żeby został po nim ślad?

Z wierszami jest tak jak z dziećmi. Każde kolejne kocha się miłością pierwszą i najpiękniejszą – Elżbieta Holeksa-Malinowska

EHM: Z wierszami jest tak jak z dziećmi. Każde kolejne kocha się miłością pierwszą i najpiękniejszą. Każdy mój wiersz zawiera emocje, które towarzyszyły tworzeniu. Nie umiem, nie chcę wybrać, wypunktować tego, który jest najbliższy. Niech teraz żyją swoim życiem. Jeśli Czytelnik zatrzyma się dłużej nad którymś, będzie to nagrodą.

CnO: Zachwyt czy przykrość? – co szybciej prowokuje do napisania wiersza.

Trudno odpowiedzieć. Ważniejsze jest, by zadziałał element prowokacji i powstał dobry wiersz. I zachwyt i przykrość są częścią życia.

 CnO: Fascynuje Cię natura. Dostrzegasz każdy jej przejaw z delikatnością, czułością, z szacunkiem. Z drugiej strony, w bardzo oczywisty sposób wyrażasz się wierszem o tym, co materialne, czego w życiu pominąć się nie da. Piszesz o pieniądzu. Gdyby dano Ci możliwość wyboru tylko jednego spośród tych tematów, z którym byś się rozstała? Z żalem, czy bez.

EHM: Nie chcę rozstać się z żadnym tematem. W moim odczuciu dobrze jest potrafić wyrażać słowem przemyślenia dotyczące wszelakich tematów. Uważam, że dobrze jest być pokornym. Wena jest kapryśna. Częściej nie przychodzi, niż nas odwiedza. Wiedzą o tym twórcy. Nie wolno zatem zastrzegać się, że na jakiś temat nie piszę. Poza tym to tak trochę nudno jest być monotematycznym.

 CnO: Czy czasem zdarza się tak, że kiedy powstanie wiersz smutny, melancholijny – to kiedy przelejesz ten nastrój na papier – w życiu nagle znika?

EHM: Pisanie wierszy jest dzieleniem się nastrojami. Masz rację, napisanie smutnego wiersza może, choć nie musi pomóc zrzucić ciężar z duszy.

 CnO: Jako kobieta, piszesz o kobiecie. Przyglądasz jej się uważnie. Czasem z czułością, innym razem z niedowierzaniem. Dobrze znane Ci są kobiece dylematy, bolączki. Czego życzyłabyś życzliwej Czytelniczce po odłożeniu przeczytanego tomiku na półkę?

EHM: Każdemu, nie tylko życzliwej Czytelniczce życzę wytrwałości w szukaniu jasnych stron życia, trzymania „różowych okularów” zawsze blisko siebie, oraz nieustannego budzenia swojego „małego dziecka”. Ja próbuję, choć muszę przyznać, że z różnym skutkiem.

 CnO: Na końcu tomiku pozostawiłaś bardzo praktycznie, miejsce na przemyślenia. Znam Twoje wiersze, czytałam je wielokrotnie i przyszło mi do głowy, co ja bym tam zapisała. Że wiersz „Co pozostanie” – piękny w swojej wymowie, ale nieco ostateczny, chętnie zamieniłabym miejscami z „Kocham cię życie”. Wtedy ze spokojem i ciekawością czekałabym na następną pozycję książkową. Czy podoba Ci się taki tok moich przemyśleń?

EHM: Za każdym razem mówimy o emocjach. Za każdym razem o innych, o różnych, takich, jakie jest życie. Dziś w dniu moich siedemdziesiątych urodzin mam jednak potrzebę pewnych podsumowań, choćby po to, by na ich tle znów odczuć piękno chwili, która trwa.

 CnO: Z okazji tej pięknej rocznicy urodzin, życzę Ci, by emocje w Tobie zawsze miały siłę, a przeżycie ich niech jest przyczyną powstawania wielu pięknych  wierszy. Dziękuję za pełną wrażliwości rozmowę.

Rozmowę prowadziła Alicja Santarius

P.S. Informujemy, że zakup nowego tomiku wierszy „Zapiśnik czyli damska torebka” możliwy jest u Autorki i w Galerii w Bramie na cieszyńskiej Wenecji. ul. Przykopa 17.

Elżbieta Holeksa-MalinowskaElżbieta Holeksa-Malinowska – cieszynianka z głębokiego, wewnętrznego przekonania. Seniorka z zacięciem na młodość. Wieczny wędrowiec poszukujący swojego miejsca w życiu. Niepoprawna, ale skuteczna marzycielka, której brak optymizmu. Poezja dla niej to rozmową ze sobą, z wrażliwością, z przyjaciółmi, ale też z nieprzychylnymi. Napisane wiersze uskrzydlają lub dają oczyszczenie. Ma na koncie cztery tomiki. WIDOK Z SERCA, SKARBY MOJE, TOBIE JA, ZAPIŚNIK CZYLI DAMSKA TOREBKA. Miłość do małej ojczyzny przełożyła się na antologię A W CIESZYNIE. Jest autorką wydanych książek MINIA, HELA, FRANTEK – SAGA RODZINNA i SMAK AMERYKI. Współzałożycielka grupy poetyckiej Salonik Cieszyński i członkini Stowarzyszenia Autorów Polskich oddział Bielsko-Biała. Aktywnie uczestniczy w życiu Macierzy Ziemi Cieszyńskiej.

 

Dzień dobry dniu nowy.

Rześki, rosą pachnący, wschodem słońca rumiany.

Wstawaj!

Nie zwlekaj!

Plany już od przebudzenia

przekrzykują się, rozpychają,

spór rozpętać gotowe

o słuszność i pryncypia,

o pierwszeństwo tworzenia.

Dzień dobry dniu kolejny.

Ty radość o poranku dajesz.

Świeżością myśli.

Wiarą w łut szczęścia.

W optymizmu tchnienie.

Inne zadania, nowe rozdania.

Nadzieją nabrzmiałe marzenia

biegną za swym spełnieniem.

Dzień dobry dniu znów zagoniony.

Szczelnie minuta po minucie bieganiną wypełniony.

Zniewolony nieskładną próbą porządkowania świata.

Niepowtarzalny, autorski momencie życia

czy zostanie po tobie jakiś ślad?

 

Elżbieta Holeksa-Malinowska

 

Dryfowanie 

Zanurzeni każdą myślą,

każdym zuchwałym pragnieniem

w oceanie życia.

Wokoło skały, mielizn moc

i burze zgotowane przez los.

Czasem nawigacja zawodzi.

Kompasu też często brak.

Próbujemy jednak utrzymać wytyczony kurs.

 

Nikt nie ostrzegł, że woda może być mętna.

Nie pokazał jak i dokąd pójść.

Styl bywa niezdarny.

Bez wyobraźni i polotu.

Bez kompasu, wioseł

i wcześniej przećwiczonej lekcji.

Trwamy niewzruszenie

przy sterze własnej łodzi.

Dryfujemy

czekając na przyjazną i mocną dłoń,

która rzuci koło ratunkowe

w odmęty oceanu życia.

 

Elżbieta Holeksa-Malinowska