„Sprzątaczka” („Maid”), nowy 10. odcinkowy miniserial Netflixa, zjawił się na platformie cztery dni temu, zyskując od razu ogromną widownię. Bohaterką filmu jest dwudziestopięciolatka o imieniu Alex. W pierwszym odcinku widzimy, jak w środku nocy ucieka z córeczką Maddy od Seana, swojego przemocowego partnera. Ich kontrowersyjny związek pozostaje główną fabułą całej serii. Alex nie jest jednak typową twarzą przemocy domowej i skrajnego ubóstwa, choć bywa, że trafia na samo dno – bezdomna i bez środków na jedzenie. W serialu obserwujemy wiele kluczowych dla jej życia obszarów: skomplikowane relacje rodzinne, nisko płatną pracę sprzątaczki w domach zamożnych klientów oraz twardą walkę o własny kąt i przedszkole dla córki.
Odcinek po odcinku pokazuje się nam, jak u kobiet doświadczających ubóstwa i nadużyć tworzy się mechanizm wyuczonej bezradności, bo społeczeństwo i ludzie wokół zamykają oczy na przemoc i nie udzielają pomocy. W serialu obserwujemy bezradność Alex, która trwa tak długo, jak długo ona nie przyznaje się sama przed sobą, że była emocjonalnie maltretowana – partner nie bił ani jej, ani ich córki, ale rozbijał w drobny mak rzucane w jej kierunku przedmioty, uderzał z demoniczną siłą w ściany i przez całe lata ich związku kontrolował jej dostęp do pieniędzy, zamknął też jej szanse na kształcenie.
Alex, bohaterka „Sprzątaczki”, nie jest sama na świecie. Ma przyjaciół i rodzinę, ale to nie znaczy, że są oni ludźmi, na których można liczyć. Serial burzy złudną nadzieję, że w kryzysie życiowym wystarcza wsparcie bliskiego otoczenia. Nasza młoda bohaterka musi podjąć własny wysiłek, by uratować siebie samą. Pokonuje więc dziesiątki biurokratycznych, niewiarygodnie skomplikowanych barier, by skorzystać z usług społecznych dla osób bezdomnych i bezrobotnych.
Wychodzenie przez Alex na prostą napotyka wiele przeszkód, a kolejne katastrofy skutkują pobytem w schronisku dla ofiar przemocy domowej. Serial stwarza nam rzadką okazję do zobaczenia i przekonania się jak funkcjonują takie miejsca w systemie wsparcia dla maltretowanych kobiet i dzieci. Wgląd w ten „nieefektowny” rodzaj kobiecych dramatów ma jednak ważny cel – doceniamy moc kobiecego siostrzeństwa i zaczynamy wierzyć w jego magiczną moc.
Opowieścią o niesprawiedliwości ubóstwa twórcy serialu przekonują nas, że Alex jest uosobieniem losu blisko 1/3 kobiet na świecie, bo tyle z nas doświadcza w swoim życiu przemocy domowej. Umniejszane są do roli domowych sprzątaczek, zdane na siebie w niezliczonych codziennych obowiązkach i doświadczające „niewidzialnej” przemocy. Ich powszechnym doświadczeniem jest finansowe uzależnienie przez partnera, przemoc psychiczna, seksualna i fizyczna – skutkujące nerwicą, depresją, biedą i ubóstwem. Ukazane szczegółowo zmienne losy Alex, uwikłanej w koło przemocy, obrazują uniwersalny mechanizm przemocy stosowany przez sprawcę. Mechanizm agresji jest bowiem zawsze ten sam, bez względu na miejsce na świecie, w którym kobiety przemocy doznają.
Jeśli walczysz o przyszłość bez przemocy dla siebie i swoich dzieci – nie ma czegoś takiego jak bezpieczeństwo – jeśli nie masz pieniędzy i systemu wsparcia.
Sukces produkcji Netflixa uzasadnia scenariusz oparty na głośnej (auto)biograficznej powieści Stephanie Land z 2019 roku o jej pracy jako sprzątaczki, znakomita reżyseria i kreacje aktorskie, zwłaszcza duetu Margaret Qualley i Andie MacDowell – w filmowym i prawdziwym życiu córka i matka. Serial jest bowiem także poruszającym obrazem o relacji tych dwóch kobiet – trudnej, ekscentrycznej matki i samotnej w swoich zmaganiach córki. To, co je łączy to bolesne doświadczenie bycia ofiarami przemocy domowej.
Czy Alex odmieni swoje życie? Początek nie napawa taką wiarą, ale dziesięć odcinków później będziecie gapić się w ekran z nadzieją, że powstanie druga seria tej realistic-drama „kobiecej odysei” ku wykształceniu, niezależności i bezpieczeństwu.