Poczuj miętę do roślin! Ten artykuł jest zachętą dla nowicjuszek, które tak jak ja, nie miały tam gdzie mieszkały nawet jednego badyla. Pasja do uprawy i rozmnażania roślin zrodziła się we mnie zaledwie rok temu, a teraz czuję się już małą ekspertką. Dzięki pielęgnacji i trosce, przysłowiowy „suchy badyl” dostaje ode mnie szansę i rozrasta się czasem do zaskakujących rozmiarów. Różnorodne odmiany ziół, takich jak mięta czy bazylia, często w kiepskim stanie, to „zielska”, które adoptuję jako „rodzina zastępcza” i daję im nowe życie.
Rok temu odkryłam, jak ważną częścią mojego życia jest troska o zielone otoczenie. Wówczas moja serdeczna koleżanka, która wybierała się w długą podróż swojego życia, poprosiła o „adopcję” swojej kolekcji roślin. Lekki niepokój, mała ekscytacja, planowanie transportu, strach przed zawiedzeniem koleżanki. Chciałam, żeby miały się u mnie jak najlepiej, choć nie miałam żadnego doświadczenia. Rośliny nie tylko przetrwały zmianę, ale wyrosły na dorodne okazy, a ja postanowiłam powiększać tę moją małą zieloną „rodzinę”.
Słońce, woda i górski widok metodą na wzrost
Kiedy zamierzam rozmnożyć roślinę, odcinam jej mały fragment wraz z łodyżką, następnie wkładam ją do szklaneczki z odstaną letnią wodą. Następnie wybieram miejsce, gdzie małe szczepki (mięty organowej, mięty ananasowej, czy bazylii) będą mogły mieć pod dostatkiem słońca, wody i piękny górski widok zza okna. Część z nich już po paru dniach wypuszczała korzenie, a inne po dwóch tygodniach. Zrozumiałam, że to nie wina braku moich umiejętności, ale takie samo zjawisko jak w rodzinie.
„Dzieci” tak szybko rosną
Gdy dostrzegam, że korzonki są już dorodne, wiem, że to czas, aby moje małe zielone „dzieci” się usamodzielniły! Całą grupę zabieram w miejsce, gdzie swobodnie mogę rozsypać trochę ziemi. Przygotowuję małe doniczki i bardzo delikatnie (żeby nie uszkodzić żadnej części rośliny) wkładam pojedynczą sadzonkę do ziemi. Następnie podlewam wodą, w której się ukorzeniają. I oddaję do adopcji …
Przystępując do poszukiwań odpowiedniej „rodziny” oczekuję, że powinna cechować ją przede wszystkim odpowiedzialność. Roślina CZUJE! Roślina POTRZEBUJE! Regularność nawadniania, czy przesadzania, to tylko niektóre obowiązki rodzicielskie.
„Dzieci”, które trafiają do adopcji, ofiarowuję w małych doniczkach, ze sznurkową ozdobą. Przygotowanie roślin łączę bowiem z moją pasją do sztuki wiązania sznurków, robienia makram i szydełkowania. Zawsze doradzam „rodzinom adopcyjnym” jak podlewać, jak docelowo roślina powinna być usytuowana (nasłonecznienie!), jaka temperatura otoczenia jest optymalna (w mieszkaniu lub na zewnątrz). Trzeba obserwować i sprawdzać! Tak samo jest z przesadzaniem do nowej doniczki.
Hodowla mięty, bazylii, tymianku, majeranku, szczypiorku czy innych ziół jest świetnym pomysłem zarówno dla osób posiadających małe balkony, jak i duże ogrody. Wszystko zależy od tego, jak bardzo damy im … dorosnąć! Przez stałe formowanie zapewniamy im regularną wielkość. Zioła stanowią doskonały dodatek do potraw i napojów. Satysfakcja z własnej uprawy murowana! Czasami, kiedy dzwonię do koleżanki przebywającej na wojażach, opowiadam ile dzieci i wnuków mają teraz jej „córuchny”.