24 lutego 2022 r.
Tłusty czwartek ….. a więc wojna w Ukrainie! – niemożliwe stało się faktem. Miałam nadzieję, że moje pokolenie baby boom nigdy już nie będzie mówiło: „przed wojną”. Uchodźcy już jadą do Polski, znam język rosyjski, to może się przydać – czuję potrzebę, by natychmiast się zaangażować.
Przeszukuję Facebook – Iza, moja znajoma (znamy się tylko z akcji szycia maseczek), organizuje w pobliżu mojego miejsca zamieszkania kwatery dla uciekinierów z Ukrainy, będą to rodziny pracowników z firmy jej brata)- zgłaszam się do pomocy. Dostaję „przydział opieki” nad przyszłymi mieszkańcami.
Zaczynałam pisać ten tekst już dwa razy. Potem go czytałam z uwagą, żeby ostatecznie stwierdzić, że ani jeden nie jest napisany tak, żeby nadawał się na łamy dzisiejszego wydania. Nadchodzi wiosna, zupełnie nie taka, na jaką czeka każda kobieta. O tym, że kobieta czeka na wiosnę – wiem z własnego doświadczenia. Z obserwacji „w terenie” również. Tymczasem wokół kolor zielony przybrał taki odcień, który – jeśli jest elementem mody, to w porządku, ale kiedy zaczyna obowiązywać z innych przyczyn – wprowadza lęk, smutek, złość, potrzebę obrony, czy potrzebę ukrycia.
Jestem rodowitą Ukrainką, mam obecnie 28 lat, a urodziłam się w małej wsi w obwodzie Ługańskim. Moje dzieciństwo i młodzieńcze lata były prawie beztroskie, ale osiem lat temu moje radosne życie zmieniło się w piekło. Dźwięki syren przerwały ciszę. Wtedy nie rozumiałam, co się dzieje.