Wyłącznie moim skromnym zdaniem: „Poezja, to łzy pozornie bez powodu, ciarki na plecach wywołane emocją, którą odczuwam zupełnie indywidualnie – niewsparta szczegółowym opisem z katalogu zdarzenia, czy dzieła. Drobiazg, pozostawiający wewnątrz mnie trwały ślad. Poezja to spotkanie z wrażliwością, jej pełna akceptacja i zrozumienie. To w końcu westchnienie, otwarcie oczu, a czasem ust i pokręcenie głową z niedowierzaniem, na sygnał od natury, że to, co się wydarzyło, jest wyjątkowe. Nieodłączny element pełnowartościowego funkcjonowania w szalonym świecie spraw wszelakich. To wreszcie nieśmiała próba przelania na kartkę papieru każdego swojego stanu, z miłością”.
Uskrzydleni Słowianie – jeszcze jeden piękny obraz mojej jesieni
Zanim zagłębię się w temat, który na dzisiaj przygotowałam, zacznę od siebie, żeby krótko opisać „co ja tutaj robię”. To nie jest tak, że piszę wiersze cały czas. Jako dziecko robiłam to z frajdą, jaką tylko dziecko w sobie ma, potem trochę ukierunkowywana, straciłam zapał. I można niepoetycko napisać, że od tego czasu pisałam i piszę ‘zrywami’. Czasem, pod wpływem drobnej iskry, w ciągu jednego dnia mam gotowych pięć wierszy, a kiedy indziej przez kilka lat żaden wiersz nie przychodzi do mnie i już. Od paru lat jednak zdobywam się na odwagę i swoje wiersze publikuję. Są lepsze i te trochę mniej, wiem o tym. Żeby swoją nieśmiałość przełamać, musiałam wykonać niemałą pracę. Robię to nadal. Zapewne jednak nie nastąpiłoby to nigdy, gdyby nie grupa Poetów, z którą regularnie się spotykam, która zaprosiła mnie do swego grona i dała możliwość bycia sobą. Sobą wrażliwą, widzącą po swojemu, umiejącą lepiej lub trochę gorzej władać słowem, albo pozwalającą słowu władać mną. Życzliwość nie oznacza tu klepania po plecach, ale rozmowę, konstruktywną krytykę, a przede wszystkim bycie ze sobą i akceptację swojej inności. Stąd też wyszedł ten tekst, jakże dla mnie ważny.
Przytulona
Dzięki cieszyńskim przyjaciołom Poetom, spotykającym się w Saloniku Cieszyńskim, miałam wielką przyjemność i zaszczyt uczestniczyć w X Festiwalu Poezji Słowiańskiej w Czechowicach-Dziedzicach. To pierwszy festiwal poezji w moim życiu, stąd tak naprawdę nie miałam pojęcia, czego się po nim spodziewać. Owszem, biorę udział w lokalnych spotkaniach z poezją, ale przecież festiwal – brzmi inaczej, podniośle. Zdarzeniu przyglądałam się nieco z ubocza, z rosnącym z każdą chwilą zainteresowaniem. Ilości tylu Poetów w jednym pomieszczeniu nie byłam sobie w stanie wyobrazić. Muszę przyznać, że ten widok mnie zachwycił. Wydana z okazji jubileuszu antologia wierszy pod tytułem „Uskrzydleni”, pozwoliła mi zapoznać się z ich twórczością, prezentacja na scenie zaś — połączyć nazwiska z sylwetkami, ekspresją poszczególnych twórców. To było wspaniałe przeżycie duchowe. Tak różnorodne, wielotematyczne, wielobrzmieniowe, że poczułam, że jest to także moje miejsce.
Na scenie i w plenerze
Atmosfera wydarzenia zachwycała. W związku z tym, że nie był to pierwszy festiwal, większość uczestników dobrze już się znała i lubiła spędzać ze sobą czas. Rozmowy dotyczyły twórczości, ale codzienności również. Tym jednak, co zwróciło szczególnie moją uwagę, był fakt, że oprócz festiwalu poezji, był to też festiwal dobrej muzyki, plakatu, fotografii. Organizator zadbał o tę różnorodność, zaprosił na wykłady oraz spotkanie autorskie wspaniałych gości, co sprawiło, że program był naprawdę bogaty.
Prawdziwa uczta
To bardzo ważne, by co jakiś czas spotkać się i zarażać entuzjazmem i inspiracją od innych. Dodam tu – życzliwych osób. Żeby zobaczyć, że także poza granicami kraju są Poeci, którzy tworzą w języku polskim, żeby posłuchać wierszy w innym słowiańskim języku – tym razem słowackim, żeby spotkać grafików, dzięki którym wiersze zyskują piękną oprawę, żeby poznać wydawców oraz recenzentów, dzięki którym twórczość wypełnia liczące się periodyki, strony internetowe. Wymieniać można bez końca.
Festiwal ten nie mógłby się jednak odbyć, gdyby nie jego główny organizator, dyrektor bielskiego oddziału Stowarzyszenia Autorów Polskich, pan Ryszard Grajek, którego osobowość sprawia, że gromadzą się wokół niego pełni zapału i talentu ludzie, co umożliwia realizację przedsięwzięcia na tak dużą skalę. Jako nowicjuszka, jeszcze wciąż trochę debiutantka – chcę mu również tą drogą podziękować. Wierzę, że w podobnym gronie będę miała możliwość nieraz spotkać się na wielu innych ogólnopolskich festiwalach poezji. Już nie tak z ubocza. Bo nie po to wróciłam ‘uskrzydlona’. To pozostaje.
Niech żyje wrażliwość i poezja!
Dzisiaj również, jak to mam w zwyczaju, dołączam wiersz. Tym razem Poety, który zaszczycił uczestników festiwalu swoją obecnością — Tomasza Jastruna.
Chwila
Mówię kocham ciebie
I słyszę
Jak w twojej klatce piersiowej
Ptak serca trzepoce skrzydłami
Mówię kocham ciebie
Jakbym odgarniał piasek i śnieg
Spod twoich stóp
Jakbyśmy mieli żyć wiecznie
A przecież
Naszą istotą jest chwila
Która właśnie mija
Tomasz Jastrun, z tomu „Przed zmierzchem”