Powieść Lucyny Olejniczak – pod przewrotnym tytułem Księżniczka – to historia bolesnej konfrontacji dorosłej bohaterki z rodzicami i duchami dzieciństwa spędzonego w krakowskiej Nowej Hucie. Niemal jednym tchem czyta się tę opowieść o patologicznej miłości ojca do córki i trudnej próbie wybaczenia. W czasach, w których dopiero przełamuje się tabu związane z seksualną przemocą wobec dzieci, jest to pozycja obowiązkowa nie tylko dla wielbicielek i wielbicieli prozy tej autorki. Książka wpisuje się w najnowsze trendy w literaturze i kulturze, w czasy, gdy ofiary przemocy zaczynają wreszcie mówić.
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami …. żyła sobie mała „księżniczka” o imieniu Lenka. Jej „zamek” znajdował się w Nowej Hucie lat 50., mieście „szklanych domów”. „Księstwo” rozciągało się od Placu Centralnego na kwadraty osiedli, podwórek, klatek schodowych i mieszkań. „Księżniczka” miała matkę, ojca oraz dwoje młodszego rodzeństwa. Ojciec to „szanowany inżynier”, dumny twórca perpetuum mobile i głowa rodziny; matka jest opiekunką domowego ogniska i potrafi ku zachwytowi dziewczynki stworzyć coś z niczego. Tyle bajki. Bo pozornie idealny dom rodzinny bohaterki jest pełen hipokryzji. U inżynierostwa najistotniejszą sprawą jest dbałość o czystość mieszkania, szczególnie zaś okien. Te muszą błyszczeć „w słońcu jak kryształ na kredensie u sąsiadki”. Jednak z biegiem lat pojawią się na nich rysy tworząc smutną mapę życia bohaterki.
Historię małej Lenki poznajemy z perspektywy dorosłej Leny – to już lata 80. Kobieta odwiedza rodziców, by poinformować ich o swojej przeprowadzce do Warszawy. Wizyta uruchamia trudne wspomnienia z dzieciństwa, otwiera ledwie zabliźnione rany, wywołuje u bohaterki stany lękowe. Stopniowo, dzięki retrospekcji, dowiadujemy się co było i wciąż jest za nie odpowiedzialne. Akcja powieści Lucyny Olejniczak toczy się nie tylko na dwóch planach czasowych, ale także w dwóch równoległych przestrzeniach – domu i świata poza nim. Oba są niebezpieczne. We wspomnieniach Lenki opresyjność czasów wczesnego PRL-u miesza się z ponadczasową i uniwersalną opresyjnością rodzin, bo za lśniącymi czystością oknami mieszkań czai się przemoc. Sąsiadka bije syna sznurem od żelazka, żona znęca się nad mężem, sąsiad kopie psa. To problemy, o których rozmawia się w domowym zaciszu, a o których jednocześnie milczy się publicznie, tym samym przyzwalając na takie status quo. Dotyczy to oczywiście także domu inżynierostwa. Mała Lenka, po dziecięcemu boi się „najazdu Mongołów”, którymi straszą ją rodzice i których oglądała nawet na filmie w kinie „Światowid”. Przede wszystkim jednak boi się nocnych wizyt ojca. „Książę-Pan” ma bowiem dwie słabości: są nimi skłonność do alkoholu i swoich córek. Problem seksualnego wykorzystywania córek przez ojca pojawia się w „Księżniczce” jakby mimochodem. Wspomnienia Leny są zamazane, niedopowiedziane, co jest częste u ofiar. Opisy scen molestowania rozmywają się pod naporem fantastycznych historii, które Lenka jako dziecko tworzy, aby przetrwać.
„Księżniczka” to też opowieść o traumie w dorosłym życiu, ale także o próbie zachowania niewinności u dziecka. Dzieciństwo bowiem musi pozostać nim bez względu na okoliczności – rządzi się także swoimi prawami. Jednym z nich jest prawo do fantazjowania. Lenka przy pomocy wyobraźni tworzy swój bezpieczny, całkowicie wewnętrzny świat, w którym nie tylko ona, ale także czytający powieść znajdują schronienie. Dzięki temu, że przeżycia Leny poznajemy poprzez pamięć dziecka, trauma zostaje złagodzona, jest przepuszczona przez filtr, jakim jest czas…
Powieść trzyma jednak w napięciu, bo konfrontacja dorosłej bohaterki z rodzicami, a tym samym z duchami z przeszłości, jest bolesna. Niedopowiedzenia wynikające z niedoskonałej pamięci Leny powodują, że historię napisaną przez Lucynę Olejniczak czyta się niemal jednym tchem. Atutem powieści jest bardzo przystępny język, co czyni z niej opowieść dla każdego i dla każdej. Na uwagę zasługuje subtelność, z jaką autorka opisuje traumatyczne i drastyczne doświadczenia swoich bohaterek. Z drugiej strony ta delikatność opisu i języka powodować może u czytających bunt wynikający z pewnej bierności wobec zła u nakreślonych przez Olejniczak postaci. Zwykle bowiem od zakończenia podświadomie oczekuje się kary dla sprawcy i rzeczywiście można tu czuć rozczarowanie jej brakiem.
W tym miejscu warto zadać sobie pytanie o czym tak naprawdę jest „Księżniczka”. Czy jest to opowieść o byciu molestowaną przez ojca, o przyzwalającym milczeniu otoczenia skazującym dziecko na ten dramat? A może to krytyka wszechobecnej przemocowości systemu totalitarnego, w którym żyją bohaterowie i którego konsekwencją jest w pewnym stopniu alkoholizm ojca Lenki? Powieść dotyka także zjawiska przemocy ekonomicznej, za którą często kryje się i fizyczna, a ofiarami są zwykle niepracujące, uzależnione od mężów kobiety. Winę za taką sytuację ponosi nie tylko system polityczny, ale odwieczny patriarchat, w którym kobiety zamiast praw mają obowiązek posłuszeństwa i uległości. Wreszcie powieść Olejniczak jest o budowaniu nowego socrealistycznego miasta – „o Nowej to Hucie piosenka” – i powolnym upadku reżimu, o dzieciństwie, które bywało, mimo wszystko, zwyczajne. To także historia o trudnej miłości córki do rodziców, patologicznej miłości ojca do córki i próbie wybaczenia.
Wszystkie miłośniczki Lucyny Olejniczak i jej znanego cyklu „Kobiety z ulicy Grodzkiej” oraz te, które dopiero odkryją jej późne pisarstwo, zapraszamy z całym przekonaniem do lektury „Księżniczki”.
Lucyna Olejniczak – krakuska z Nowej Huty. Znana pisarka, która zadebiutowała dopiero po przejściu na wcześniejszą emeryturę (2008). Autorka rozchwytywanej sześciotomowej sagi Kobiety z ulicy Grodzkiej. Jesienią ukazał się dwutomowy prequel do sagi – historia powstania apteki zatytułowana Pod Złotym Moździerzem.
Popularnością cieszą się także inne jej powieści, bowiem Olejniczak jest niezwykle skuteczną narratorką, m.in. Opiekunka, czyli Ameryka widziana z fotela, Wypadek przy ulicy Starowiślnej, Dagerotyp Chopina. Każda jej powieść pochłania bez reszty. Prywatnie, mimo ciężkich przeżyć, jest osobą ciepłą i pogodną. Wielkim powodzeniem cieszą się jej spotkania z Czytelniczkami. Lucyna Olejniczak nie tylko świetnie pisze i mówi. Potrafi także słuchać innych … ze zrozumieniem.
Autorki recenzji to Anna Krzyżanowska-Nowak i Olga Nowak – mama i córka, emocjonalnie zaangażowane w proces rozwoju pisarskiego Lucyny Olejniczak.