Od dzieciństwa byłam związana z ziemią i całą obyczajowością gospodarstwa wiejskiego. Przeprowadzka do miasta po niedługim czasie wzbudziła we mnie naturę ogrodnika i co najmniej od ćwierćwiecza odzywa się niezmiennie w mym sercu zew krwi. Na przedwiośniu, gdy gleba w moim ogródku na ziemi cieszyńskiej jest jeszcze skuta lodem, ja już z przejęciem nabywam nasiona i każdej roślinie wyznaczam miejsce zgodnie z prowadzonym przeze mnie płodozmianem.